top of page

MARIA ANNA POTOCKA

Pisać, patrzeć, widzieć

(wybór prac z lat 1981-2000)

a ty pójdziesz tam
a ty stój gdzie stałeś
a ty idź natychmiast tam
a ty wstawaj
a ty zamknij oczy
a ty nie płacz
a ty musisz zapomnieć
a ty nie krzycz
a ty nie wracaj

Moja działalność artystyczna (1981-2000) nigdy nie była nagłaśniana. Ta wystawa jest pierwszym jej podsumowaniem.

W 1981 roku zostałam członkiem Internationale Kunstler Gremium i brałam udział w wielu wystawach organizowanych przez to stowarzyszenie. Wystawiałam z wybitnymi artystami, między innymi: Josefem Beuysem, Jarosławem Kozłowskim, Mariną Abramowicz, Andrzejem Dłużniewskim, Jochenem Gerzem, Mikołajem Smoczyńskim, Borisem Nieslonym i Józefem Robakowskim.

Idea mojej sztuki wywodzi się z pisania, od którego uzależniłam się w dzieciństwie. Zawsze starałam się wykorzystywać i podsycać wrażliwość słów. Jedną z prób był eksperyment poetycki, zakończony napisaniem kilkunastu wierszy. Kolejnym, teksty przeplatane maleńkimi rysunkami, które miały zwiększać pojemność słów. Z czasem rysunki się powiększyły, albo zamieniły w małe rzeźbki. Zaczęłam tworzyć teksty, w których słowa znaczące mieszały się ze słowami pokazującymi. W dwóch pracach, Historia jednej presji i Każdy krok jest skokiem w głąb konsekwencji, teksty podstawowe składają się wyłącznie ze słów pokazujących. Jedynie tytuł, którego zadaniem jest podpowiedzenie interpretacji, używa słów znaczących. Te prace najbliższe są sztuce.

W roku 2000 zakończyłam działalność artystyczną. Zajęłam się wtedy pisaniem książek dotyczących teorii sztuki i to zmieniło moje podejście do słowa i jego roli w przekazie. Od tego momentu istotny stał się rygor logiczny i skończyło się swobodne, niedopowiedziane pogłębianie sensów. Zniknęła zdolność tworzenia mgły, która równocześnie potrafi zagęszczać i skrywać znaczenia. A to lubi sztuka.

1982

Sztuka jest ujawniana sposobem patrzenia

Sztuka istnieje dzięki drodze, która do niej prowadzi

 

Są to fragmenty powieści kryminalnej, którą napisałam w początkach stanu wojennego. Z założenia miała być konwencjonalna. Nie mogłam się jednak powstrzymać od zamieszczenia niektórych refleksji, których się wstydzę jako „ja”. Sprawiło mi to taką przyjemność, jak wulgarne oglądanie się w lustrze. Ale nie to jest ważne. Wybrałam parę fragmentów, które zostały wyrwane z kontekstu i postawione w sytuacji podejrzenia o ważność. Niech symbol, w jaki się zmienią będzie miarą ukrytego znaczenia.

 

1.

Postanowiłem jak najszybciej pojechać do Ginesa. Odwiedzenie go to była ostra zmiana scenografii. Wszystko tam było bardziej czyste, większe i obowiązywały inne zasady użyteczności. Dopuszczalny był tylko jeden rodzaj ekspresji. Przed bramą tego świata zakładałem blokadę odcinającą połowę mojej szczególności. Po czym lekki i beztroski wchodziłem żeby zadać Ginesowi jedno albo dwa pytania. Ale one w tej nowej konwencji nie miały znaczenia i odnosiłem wrażenie, że zadam je tylko po to, aby usprawiedliwić swoje przybycie, bo tak naprawdę jestem tu w całkiem innym celu.

 

2.

- Prawda, że znakomita w swoim rodzaju – powiedział Gines zanim mogła nas usłyszeć – cudowne jest w niej to, że nie można jej opisać. Oczywiście pewne rzeczy są ewidentne. Jest w końcu złotą blondynką, miejscami popielatą, statystycznie rzecz biorąc oczy ma błękitne o różnym natężeniu, figura dużej klasy stereotyp przy zbyt długich nogach. Ale proszę poskładać tamte cechy i teraz popatrzeć na nią. To są obrazy zupełnie nieprzystawalne. Ją należy opisywać osobno w każdym momencie i tych opisów nie wolno sumować. To jest w niej zachwycające; absolutny brak jakiegokolwiek systemu w zachowaniach.

- Ta kobieta przedstawia dla pana znaczną wartość…

- Absolutnie żadnej. Jeżeli cokolwiek się załamie będzie do wyrzucenia.

- To znaczy…

- To nic nie znaczy, ponieważ jeszcze się nie zdarzyło.

Odczułem pewną radość z tego, że nie jestem jego żoną ani żadną inną rzeczą.

 

3.

Dziewczyna ożywiała się niezwykle, zadawała pytania, gestykulowała, domagała się nowych szczegółów, momentami chwytała mężczyznę za rękę, chwilami trącała jakby chciała odsunąć, albo zamierała w oczekiwaniu i kładła na nim dłoń na dłużej, jakby przez zapomnienie. Wiadomo ile niby przypadkowych rzeczy można zrobić w takim ożywieniu. Facet zaczynał powoli bardziej współpracować z zespołem jej przypadków niż z tematem rozmowy. Przysuwał się, przytrzymywał jej rękę i ostrożnie przesuwał w inne miejsce. W pewnym momencie dziewczyna decydowała się zauważyć te zabiegi i oburzona gwałtownie wstawała. Przy tym niby niechcący upadała na mężczyznę i podnosząc się opierała rękę na jego twarzy lub brzuchu, po czym – całą sobą wyrażając oburzenie – szła do baru.

 

4.

Samochód znaczy dla mnie parę różnych rzeczy, niekoniecznie ze świata fizyki i zakup nowego to wydarzenie na miarę kolejnego ślubu. Kupiłem go popołudniu, około szóstej i z trudem powstrzymałem się przed spędzeniem w nim nocy.

 

5.

Wiedziałem, że Rask czuje się fatalnie z oficjalną relacją o śmierci Blyn i próbuje mnie podpuścić, żebym coś objaśnił albo dopowiedział. Ale niczego konkretnego nie miałem, nawet gdybym chciał mu powiedzieć. Niemniej tą częścią, o którą człowiek mądry jest mniejszy od głupiego, wierzyłem, że to musi istnieć jakieś uzasadnienie. Byłoby mi lżej, gdybym się dowiedział, że umarła, bo tego wymagała sytuacja, w której wzięła udział. Czyli byłoby mi lżej, gdybym mógł sobie powiedzieć, że po prostu dostała za swoje.

 

6.

Zastanawiał mnie bezwstyd, jaki Tevi wyzwalał u kobiet. Jakby uważały, że na jego poziomie nie obowiązują już żadne prymitywne ograniczenia. Jeszcze bardziej dziwiło mnie, czym on to robił.

 

7.

Bardzo często obserwując ludzi można nabrać przekonania, że wiele czynności wykonują z dużym trudem, z wielkim nakładem wysiłku i inteligencji tylko po to, aby móc potem o nich opowiedzieć. Opowiadając często prezentują maksymalny poziom szczęścia. Jednak dużo bardziej opłaca się być mitomanem.

 

8.

Była to miła i ładna panienka, która obrzuciła mnie paroma nieskoordynowanymi skokami oczu i błędnie zaliczyła do tej samej grupy społecznej co ona. Postanowiłem powoli wyprowadzić ją z błędu, bo to mogło utrudniać naszą rozmowę. Podszedłem i dosyć zdecydowanie objąłem ją w pasie. Coś w niej odskoczyło, potem wróciło na swoje miejsce i było sprężyste jak wąż.

- Jak ci na imię?

- Suli.

Podprowadziłem ją do kanapy i wrzuciłem w nią. Wpadła miękko, podnosząc lekko nogi do góry. Oczy miała już wolniejsze i powoli stawała się z powrotem nieśmiałą dziewczyną. Przysunąłem sobie krzesło i ująłem ją dosyć silnie rękami powyżej kolan. Poczułem, że walczy tam w środku mnóstwo małych zwierzątek, które nie mogą się jednak zdobyć na wspólny atak. Po dłuższej chwili przyglądania się Suli uznałem, że można jej zadać pierwsze pytanie.

 

9.

Powiedziałem coś na pożegnanie, ale on tylko machnął ręką. Widocznie znowu myślał o tym, czy świat w następnym obrazie będzie zawierał kawałek jego osoby. Nie potrafiłem mu odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ ten problem dla mnie nie istniał. Z założenia nie chciałem nic po sobie zostawić.

 

10.

- Klientką, która nie zdążyła rozwiązać ze mną umowy była Blyn. A ponieważ obiecała mi jeszcze pięć stów, więc uważam, że powinienem je dostać. Ona mi ich nie da, ale za nią może zapłacić morderca. Dlatego go szukam. Czy uważasz, że taki powód jest wystarczający?

- Nie będę niedelikatny i nie zapytam, jak chcesz znaleźć tego faceta, ale powiedz jak wyciągniesz z niego pieniądze?

- Być może znajdę sposób przeliczenia ich na satysfakcję.

- Kompletnie zwariowałeś. Masz zamiar pomścić jej śmierć w sytuacji, kiedy ci była winna forsę? Totalny absurd ekonomiczny.

- Od razu wiedziałem, że nie zrozumiesz. Dlatego wróćmy do faktów, które obaj pojmujemy podobnie.

 

(Muzeum Abteiberg, Mönchengladbach 1983 [czytał Jochen Gerz], Spotkania Sandomierskie, 1987)

 

1984

Jedyne wyjście to nie wstydzić się katedry

Z cyklu Chwalić pomimo

 

- Czy część całości może być dla niej symbolem?

- Czy można coś odsunąć tak daleko, że przestanie brać udział w myśleniu o sobie?

- Czy można tylko tłumić, chować, zakrywać?

 

Museum Fridericianum, Kassel (katalog)

 

1985

Sygnowano Bóg

Z cyklu Kto nami patrzy

 

Fizyka jest jedna dla dzieła i twórcy

Spójrz na mnie inaczej – będę kimś innym

 

1986

Historia jednej presji

Z cyklu Chwalić pomimo

 

Seria rysunków świetlnych na papierze fotograficznym

Sprengel Museum, Hanower

 

1986

Każdy krok jest skokiem w głąb konsekwencji

Z cyklu Chwalić pomimo

 

Wieloelementowa praca z konstrukcji metalowych (szwedzka suszarka do naczyń Maria)

Sprengel Museum Hanower

 

 

1987

Widokówki ze sztuki

Z cyklu Chwalić pomimo

 

Widziałem dużo pięknych rzeczy wokół siebie, ale nie czułem że są piękne, bo nie było we mnie niczego, co mogło tamto pojąć. Wiedziałem że są piękne, ponieważ wiele razy wcześniej widziałem rzeczy, które wyglądały prawie tak samo. Myślę, że równocześnie widziałem wiele innych pięknych rzeczy po raz pierwszy, ale nie wiem, które to były.

Próbowałem ułożyć swoją twarz w delikatny, dobry uśmiech, ponieważ sprawdziłem, że wyraz twarzy może zmienić nasz nastrój. Może myślałem, że tamto się obudzi lub wróci. Ale było już za późno. Czułem się zbyt obcy. I jedynie dobre było to, że mogłem to uczucie uznać za uzasadnione. I trochę wierzyć, że jak przestanie mieć sens, to zniknie. Ale ten drugi, który mnie nienawidzi, powiedział, że sprawdziłem to wiele razy i nigdy tak się nie stało. Nie chciałem mu przyznać racji, więc milczałem. 

 

Świat się zmienia, czas płynie, nic się nigdy nie powtarza, ku niczemu nie można się cofnąć, niczego nie można uprzedzić. Myśl następna zatraca poprzednią. Komórki, które „coś wiedziały” umierają nieuchronnie i rodzą się nowe, które niczego z nami nie przeżyły. Wbrew temu wszystkiemu istnieje jakiś geniusz, który nie pozwala nam zapomnieć, że jesteśmy sobą. Ciągłość odcinka pomiędzy dwoma punktami stojącymi poza naszym wyborem nie podlega dla nas żadnym wątpliwościom. Nie wiedząc już niczego, jeszcze będziemy wiedzieli, że jesteśmy sobą.

 

Lipomania, monomania, megalomania, rupofobia, rupofilia, hipochondria, paranoja, melancholia, obłęd erotyczny, histeria, depresja i wiele innych, i wiele odmian pomieszanych. Są to nazwy chorób psychicznych. Po rozpuszczeniu w normalności stają się cechami. I patrzymy na świat przez okienka melancholii, megalomanii i wielu innych.

  • Czy wiedząc, że decydują o naszym obrazie świata, można go z nich oczyścić?

  • Nie.

  • Czy można w takim razie ten obraz zaakceptować?

  • To jest możliwe.

  • Czy przy tym wszystkim można sobie zaufać?

  • To udaje się prawie każdemu.

 

Mucsernok, Budapeszt, Galeria AT, Poznań

 

1988

Manifest Ekologiczny

Z cyklu Elementarz kondycji ludzkiej

 

- Unikaj manipulatorów idei – pobrudzą ci świat nieodwracalnie.

- Pamiętaj, że kruchość twojej niepowtarzalności jest nieporównywalna z czymkolwiek innym.

- Teksty o sztuce przepuszczaj przez antyfrazesowy word-procesor.

- Niszcz wszystkie płyty i kasety z nagraniami Nie szkoda róż gdy płonie las.

- Zbieraj po sobie informacje.

- Nie czytaj pism artystycznych przed jedzeniem.

- Pamiętaj, że woda z Wisły mniej szkodzi niż wypowiedzi pana z „Pegaza”.

- Żądaj obowiązku stosowania filtrów tonizujących przez osoby agresywne.

- Niech izolatory agresji, zawiści, aktywnej głupoty i innych trucizn będą w każdym kiosku.

- Żądaj produkcji wykrywaczy i pochłaniaczy głupoty.

- Stosuj w domu rozpraszacze informacji.

- Niech każdy urzędnik będzie poddany zabiegowi rozjaśniania charakteru.

- Wstydź się tylko agresji, z resztą rób co chcesz.

- Twój bliźni nie jest twoim śmietnikiem!

- Pamiętaj, że nie masz obowiązku być śmietnikiem innych.

- Kup wykrywacz obłudy (w Polsce chwilowo zakazany, ale dostępny na polskich promach).

- Żądaj, aby wszyscy, którzy nie chcą zrezygnować z agresji i głupoty nosili wywieszkę z napisem: „Jestem niebezpieczny dla otoczenia”.

- Jeżeli zachce ci się być inteligentnym – pomyśl przed tym dwa razy.

- Nie utrzymuj kontaktów z ludźmi, którzy myślą inaczej niż ty.

- Przypomnij sobie w końcu, że razem z tobą jesteś jeszcze ty.

- Nie daj zginąć słowom takim jakim: mądrość, godność, dobroć, wytworność, oddanie, szacunek, wierność.

- Pamiętaj, że godnym człowieka jest jedynie bycie frajerem.

- Nie kupuj egzaltacji – tanieje z dnia na dzień.

- Przyłącz się do akcji budowania zamkniętego osiedla dla cwaniaków pod Warszawą.

- Połknij fałszywe ekspresje, a usłyszysz co mówisz.

- Nie ufaj akcjom opartym na świętym uniesieniu.

- Pamiętaj, że szybciej niż chemia zniszczy cię samozadowolenie.

- Kup wywieszkę: „Z brudu niektórych zajęć nie wychodzi się nigdy”.

- Pamiętaj, że jesteś jedynym prawdziwym dziedzictwem kultury.

 

Eko-art, Zamek Ujazdowski, Warszawa

 

1989

Onanizmy

Z cyklu Onanizmy

 

Museum Wiesbaden

1990

Katalog pozycji jednoosobowych

Z cyklu Onanizmy

 

Plakat

Edycja 15 sztuk

 

Galeria Peninsula, Eindhoven

 

 

1992 / 1993

Pomiędzy

Z cyklu Kto nami patrzy

 

Rysując, lepiąc człowieka wyobrażamy sobie jego kształt. Dzieje się to szybko, niecierpliwie, momentami chaotycznie, na każdym kroku zdarza się mnóstwo błędów. Każda inna rzecz potraktowana podobnie stanie się najwyżej własną karykaturą. Tymczasem rysunek czy rzeźba człowieka zawsze mówi jakąś prawdę o nim. Być może podobna rozległość prawdy jest w tym co człowiek o sobie opowiada.

widziałeś                                

pamiętasz go                          

a on                                       

pytałeś                                   

czego chciał                        

uwierzyłeś mu   

a ona    

był z nią                  

poznałbyś ją                

a z tym                       

skąd wiesz                              

poszedł                                 

wiesz dokąd                        

pójdziesz tam                         

kiedy                                 

co dalej                              

wiadomo o co chodzi      

masz jakiś pomysł           

dosyć                             

znowu to samo                  

jaka jest odpowiedź

więc jakie jest pytanie

 

BWA Sandomierz

 

Ośrodek Działań, Wrocław

1993

Lepiej nie mówić o wszystkim

Pokój numer 16

Z cyklu: Kto nami patrzy

 

Na pewno wcześniej nie byłem w tym pokoju          

Wyglądał inaczej to inny pokój                               

Byłeś tu chyba z kimś innym                                 

Mogłeś być sam                                                      

Może byliśmy razem ale pokój był inny                   

Dla mnie jesteś taki jak zawsze                             

Jednak pamiętamy inaczej                                    

Wszędzie bywamy razem                                        

 

Transit, Kassel, hotel Mercure

 

1993

Dawno wykonane

Z cyklu Chwalić pomimo

 

ty stoisz tu                                                                 

ty zostań tu                                                              

ty idź gdziekolwiek                                           

ty teraz siedź                                                      

ty patrz tam                                                            

ty się nie śmiej                                                     

ty spróbuj zrozumieć                                                

ty coś mów                                                        

ty nie czekaj                                                        

 

Fort sztuki, Fort św. Benedykta, Kraków

 

1994

Wiedzieć i przypuszczać

Z cyklu Kto nami patrzy

 

Kiedy się jedzie gdy coś przemija rzeczy bliskie pełne szczegółów i świateł pokazują kierunek znikając razem z jego początkiem ale rzeczy dalsze których szczegółów trudno się domyślić których światła są punktami wypadają z tego ruchu czasem stają albo poruszają się w drugą stronę a w najlepszym razie podążają dużo wolniej.

 

Galeria Działań, Warszawa

 

1994

Ja ty on my oni

Z cyklu Skoro i tak nic się nie wyjaśni

 

JA myślałem że TY wiesz o tym ale ON który wiedział dwa razy więcej niż MY powiedział że ONI i tak nie dopuszczą do tego żeby ktokolwiek o czymkolwiek cokolwiek wiedział.

 

Ignis, Kolonia

 

1995

Ja ty on my oni

Z cyklu Skoro i tak nic się nie wyjaśni

 

JA myślę tu TY myślisz tam ON patrzy na nas i nie wierzy w obraz który MY widzimy bo wie że ONI zasłaniają sobą zagadkę niemożności

 

Bunkier Sztuki

 

 

1996

x²m clon

z cyklu Skoro i tak nic się nie wyjaśni…

 

- Jeszcze nie widać a już wiadomo

- The whole cannot be seen but we already have an inkling

- Das Ganze kann man nicht sehen aber wir haben shon eine Ahnung

- Całości nie można zobaczyć a już mamy pewne wyobrażenie

- We can’t see it but we’re already imagining the whole thing

- Wir können es nicht sehen aber wir stellen uns das Ganze schon vor

- Nie możemy tego zobaczyć ale przecież wszystko sobie wyobrażamy

- We cannot see it but after all we imagine everything

- Wir sehen es nicht aber können wir uns alles vorstellen

- Nie widzimy tego ale w końcu możemy sobie wszystko wyobrazić

- We can’t actually see it but we can imagine what it’s like

- Wir können das zwar jetzt nicht sehen jedoch wir können uns vorstellen wie es ist

- Wprawdzie nie możemy tego teraz zobaczyć ale możemy sobie wyobrazić jakie to jest

- In fact although we cannot see it now we can perfectly imagine how it is

- Und wenn wir es jetzt auch nicht sehen können so können wir es uns danach genau vorstelen

- Jeśli nie jesteśmy w stanie tego zobaczyć to przecież możemy to sobie wyobrazić

- If we can’t actually see this thing well then we can imagine it

- Wenn wir dies schon nicht sehen können so können wir es uns doch vorstellen

- Jeśli już nie możemy tego zobaczyć to przecież możemy sobie to wyobrazić

- Even if we are not able to see it still we can imagine it

- Selbst wenn wir nicht imstande sind es zu sehen können wir es uns doch vorstellen

- Nawet gdy nie jesteśmy w stanie tego zobaczyć możemy przeciez sobie to wyobrazić

- Even if we are not able to see it we may still imagine it

- Auch wenn wir nicht imstande sind es zu sehen können wir uns es auf jeden Fall vorstellen

- Nawet jeżeli nie jesteśmy w stanie tego zobaczyć na pewno możemy to sobie wyobrazić

 

Konsulat Austriacki, Kraków

 

1997

Na drodze pomiędzy

Z cyklu Kto nami patrzy

 

możemy ich opisać                                                                

opiszmy ich                                                                        

powiedzmy coś o nich                                                         

zawołaj ich                                                                         

spróbuj im coś powiedzieć                                             

powiedz im to                                                                   

 

Galeria Optica, Montreal

 

2000

Kryzys sensu

Z cyklu Elementarz kondycji ludzkiej

 

kryzys sensu

pojawia się

gdy

lekarstwo

na bezsens

zaczyna być

przestarzałe

 

Temple Bar Gallery, Dublin
 

chyba tak  
jak przez mgłę  
udawał że nie  
nie był przygotowany  
coś niemożliwego  
wcale mu na tym nie zależało  
jak zwykle więcej niż potrzeba  
nie ale ona go wzięła  
tak chodzi w jego swetrze  
robi to ręką  
nie od niego  
tak w tamtą stronę  
chyba tam  
nie on przyjdzie tu  
po prostu kiedyś  
ale gdzie dalej  
może  
niby skąd  
i co z tego  
ale zupełnie inaczej  

Byłeś tu ze mną
Wyglądał inaczej ale to ten sam pokój
Byłem z tobą nie wyjeżdżam z innymi
Sam nie wyjeżdżam tym bardziej
Pokój był ten sam to my byliśmy inni
To dlatego że się nie rozstajemy
Nie jesteśmy tą samą osobą
Tutaj jesteśmy razem

nie potrafią w to wejść
nie zmieszczą się w tym
nie będą do tego podobni
w tamtą stronę nie słychać
nie bardzo wiem jak
oni rozumieją inaczej

bottom of page